7

Przymusowa służba wojskowa: porażka państwa jako obrońcy

Niemałe zamieszanie wywołała informacja o wezwaniach na obowiązkowe szkolenia rozsyłanych przez Wojskowe Centrum Rekrutacji w Sieradzu, które trafiać miały nie tylko do żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych i Wojsk Obrony Terytorialnej, ale również do cywilów, których jedyny kontakt z armią ograniczył się do uzyskania kategorii „A” na komisji wojskowej tuż po skończeniu 18 lat. Jak się okazało, nie była to wcale urzędnicza pomyłka, lecz świadome działanie wojskowych, którzy na mocy uchwalonej w marcu Ustawy o obronie ojczyzny zyskali prawo do wezwania na ćwiczenia każdego, kto został uznany za zdolnego do służby. Wojsko bez ogródek przyznaje, że w przyszłym roku przewiduje możliwość przeszkolenia w ten sposób nawet do 200 tysięcy osób.

W mainstreamowej polityce niewiele było głosów sprzeciwu. Większość partii, które pod wpływem emocji związanych z inwazją Rosji na Ukrainę poparły wiosną omawianą ustawę, teraz nabrało wody w usta. Niektórzy – jak posłanka Anna-Maria Żukowska z ramienia SLD – otwarcie wsparli powoływanie cywili na szkolenia wojskowe. Nawet partia Nowa Nadzieja (do niedawna znana jako Wolność lub KORWiN), której posłowie jako jedyni wstrzymali się w marcu od głosowania „za”, teraz zajęła bardzo dwuznaczne stanowisko: z jednej strony na Twitterze partii opublikowano grafikę wprost twierdzącą, że pobór do wojska jest niewolnictwem, z drugiej zaś jej prezes Sławomir Mentzen w wywiadzie udzielonym dla Radia Zet wyraził dla tego niewolnictwa poparcie, zastrzegając jedynie, że powinno ono dotyczyć osób, które dopiero co osiągnęły pełnoletność, a nie trzydziestokilkulatków takich jak on.

Z wolnościowego punktu widzenia – którego niestety w całej dyskusji na ten temat obserwujemy zdecydowany deficyt – przymus służby w wojsku, czy to w postaci poboru do walki w wojnie, zasadniczej służby wojskowej, czy też „tylko” wezwania na obowiązkowe ćwiczenia, jest pogwałceniem całego szeregu fundamentalnych praw człowieka. Przymuszanie do przebywania na terenie jednostki wojskowej w jawny sposób łamie prawo do wolności osobistej, obowiązek wykonywania przez żołnierza prac bez dobrowolnej umowy zawartej przez obie strony i za arbitralnie ustalone przez państwo wynagrodzenie (lub bez takowego) spełnia definicję niewolnictwa, zaś w razie wojny przymus zabijania i narażania się na bycie zabitym odbiera człowiekowi odpowiednio prawo do wolności sumienia i prawo do życia.

Poza powyższymi argumentami etycznymi, przeciwko zmuszaniu obywateli do bycia żołnierzami wbrew ich woli przemawia również szereg względów praktycznych. Przydatność bojowa żołnierzy niebędących zawodowcami, przeszkolonych naprędce w miesiąc lub nawet kilka miesięcy, jest na współczesnym, wyspecjalizowanym polu bitwy znikoma. Podobnie znikome będą motywacja i morale obywateli walczących wbrew swojej woli. Obowiązkowe ćwiczenia w czasie pokoju także mają swoje negatywne skutki – od bezpośredniego wyrwania z gospodarki całej rzeszy pracowników, po wprowadzenie kolejnego czynnika ryzyka do wszelakich kalkulacji ekonomicznych, jakim jest możliwość niespodziewanego powołania na ćwiczenia wojskowe kluczowego specjalisty czy kontrahenta.

Wreszcie, co bodaj najważniejsze – przymus służby wojskowej w dowolnej jej postaci stanowi ostateczną porażkę etatystycznej narracji przedstawiającej państwo jako niezbędnego obrońcę bezpieczeństwa obywateli i gwaranta ich praw. Czy można bowiem mówić, by instytucja, która systemowo uprowadza swoich obywateli, która zmusza ich do niewolniczej pracy i która posyła na śmierć w walce, zapewniała im bezpieczeństwo? Państwo, które w swoim prawie umieszcza przymus służby wojskowej, gwarantuje swoim obywatelom nie poszanowanie ich praw, lecz ich całkowite zdeptanie, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja w postaci wojny bądź samego tylko zagrożenia nią. Niewoląc własnych obywateli, państwo staje się dla nich nie mniej wrogie niż nieprzyjaciel, przed którym rzekomo ma ich bronić.

Jako libertarianie sprzeciwiamy się wszelkim formom zmuszania obywateli do uczestniczenia w siłach zbrojnych bez ich zgody. Wierzymy, że dobrze wyszkolone wojsko zawodowe, wspierane w razie potrzeby przez ochotników i dobrowolnych rezerwistów, będzie nie tylko skuteczniejsze w razie wojny, ale przede wszystkim że nie będzie w samych swoich założeniach łamać praw i wolności człowieka.

Z tego względu zachęcamy do udziału w protestach przeciwko planowanym przez rząd przymusowym ćwiczeniom, jak również do otwartego wyrażania dezaprobaty względem polityków te plany pochwalających.

Stowarzyszenie Libertariańskie

7 komentarzy

  1. Reply
    dmssdmnsdsdsdns,mdnsm says

    A są planowane jakieś protesty ?

    • Reply
      Przemek Hankus says

      Owszem. Na przykład ten: https://pl.wikinews.org/wiki/Protest_antypoborowy_organizowany_przez_parti%C4%99_Libertarianie

    • Reply
      PI Grembowicz says

      Zaraz, zamiast walki na wojnie, jaka będzie prędzej czy później i jakby co, to będą protesty!?
      Porażka! Wstyd, upadek, dno.
      Vide: Ukraina AD 2022 (2014)

      • Reply
        imho says

        Próba przekonywania że wojna i tak prędzej czy później niechybnie będzie brzmi jak marksistowskie opowieści, że prędzej czy później niechybnie będzie rewolucja proletariacka.

        Nie wiadomo czy będzie.

  2. Reply
    PI Grembowicz says

    Tak; wiadomo, z jednej strony raczej (tylko) armia zawodowa (jest efektywniejsza); z drugiej, w stanie wyższej konieczności jak teraz na wojnie na Ukrainie czy w latach 1939 1945 – wszyscy. I nie ma dyskusji, wyboru, głosowań, polemik… a za dezercję kulka w łeb.

  3. Reply
    PI Grembowicz says

    Ps. I to jest również ta etyka, czyli nauka o moralności (Dekalog).

    • Reply
      asdasdasd says

      Te dwa komentarze są niezrozumiałe.

Skomentuj

*