
Zarzucanie libertarianom, że jedynie głoszą swoje idee, promują je i przekonują innych do swoich racji, a nie realizują ich w praktyce, jest obarczone pewnym mankamentem. Otóż, jeśli za Ludwigiem von Misesem uznamy, że ludzkie działanie polega na zmianie obecnego, niesatysfakcjonującego stanu na przyszły, bardziej satysfakcjonujący, to czymś sprzecznym z tym stwierdzeniem byłoby działanie pojedynczego libertarianina, takie jak np. niepłacenie podatków. Z dużą dozą prawdopodobieństwa doprowadziłoby ono do zastosowania względem niego przemocy ze strony aparatu państwa i pogorszenia jego sytuacji, nierekompensowanej przez korzyść odniesioną dzięki zatrzymaniu całości (ewentualnie zdecydowanej większości) owoców swojej pracy dla siebie.
Tego rodzaju jednostkowe lub odosobnione działania, jakkolwiek z libertariańskiego punktu widzenia etyczne, moralne i usprawiedliwione, narażałyby taką osobę na nieszczęście i (większą) szkodę, a zatem – jakkolwiek nie jest to całkowicie wykluczone, co pokazuje chociażby przykład Irvina Schiffa – nie wydaje się w pełni uzasadnionym tu i teraz, w danych okolicznościach, świadome działanie pociągające za sobą w przeważającej mierze negatywne skutki dla danej jednostki.
Nie należy oczekiwać, że głoszący rozsądne poglądy libertarianie będą zachowywać się w sposób nierozsądny, na własną szkodę, a z korzyścią dla systemu, przeciwko któremu występują. Jeśli prawdziwymi są twierdzenia Étienna de la Boétie czy Davida Hume’a o tym, że każdy rząd (w przeważającej mierze) opiera się nie tyle na nagiej sile i przemocy (wymuszaniu posłuszeństwa), co na opinii rządzonych, to zalecane i usprawiedliwiane przez libertarian działania, takie jak niepłacenie podatków, wydają się rozsądnymi dopiero wówczas, gdy nie będą one odosobnionymi przypadkami, a czymś powszechnym i trudnym czy wręcz niemożliwym do skutecznego przeciwstawienia się przez aparat państwa.
Implementacja libertariańskich taktyk celem realizacji libertariańskiej strategii, obliczonej na likwidację państwa, powinna opierać się na podejściu pragmatycznym: dopiero świadomość, że większość danej społeczności zaakceptowała oraz zinternalizowała podstawowe założenia warunkujące istnienie i dalsze funkcjonowanie opartego o zasady autowłasności i nieagresji społeczeństwa, daje możliwość skutecznego oporu względem instytucji państwa. By państwo i rząd utraciły legitymację do sprawowania władzy, odpowiednio liczna grupa rządzonych musi wycofać swoje poparcie. W przeciwnym razie, odmawiająca dalszych kontaktów z państwem mniejszość może zostać zwyczajnie zmuszona – pod groźbą zastosowania lub z zastosowaniem przemocy – do posłuszeństwa, tym samym niwecząc szanse na pokojowe życie poza państwem. Dlatego tak ważna jest działalność edukacyjna, pokazująca nie-libertarianom, jak wiele mogliby zyskać, odrzucając status quo.
Libertarianizm nie jest atomizmem, w związku z czym niewłaściwym jest podejście zakładające, że każdy libertarianin będzie działał tak, jakby był „samotną wyspą” czy „wolnym elektronem”, choć i takich jednostkowych przypadków nigdy nie da się w całości wykluczyć.
Przemysław Hankus
Tekst pierwotnie opublikowany na portalu libertarianin.org