
Ci, którzy aspirują do bycia członkami tzw. klasy rządzącej i do wykorzystywania tego rodzaju ideologicznych fetyszy w celu bałamucenia społeczeństwa, na ogół zdają sobie z powyższego sprawę. W związku z tym ich obecnym głównym celem w sferze propagandy nie jest uprawianie realnej ideologicznej cenzury – bo to jest rzecz dziś niemożliwa – ale wciąganie jak najszerszych grup społecznych w bezproduktywne, intelektualnie wyjaławiające połajanki na tzw. mediach społecznościowych, uprawiane rzekomo w celu „obrony honoru” wspomnianych wyżej fetyszy i ich politycznych chwalców. W ten sposób nie tyle zamyka się usta wyrazicielom politycznie niewygodnych opinii – np. opinii konsekwentnie libertariańskich i anty-trybalistycznych – co sprawia się, że owe opinie toną w permanentnym trybalistycznym rozemocjonowaniu i rozwrzeszczeniu, co skutecznie neutralizuje jakikolwiek ich odbiór.
Innymi słowy, wyraziciele tego rodzaju opinii nie mogą dziś poprzestać wyłącznie na podkreślaniu wagi wolności słowa, ani też na używaniu owej wolności w celu regularnego przekłuwania ideologicznych balonów nadmuchiwanych przez tzw. klasę rządzącą. Muszą oni również podkreślać, że wolność słowa – jak każda inna wolność – jest wyjątkowo cenną wartością, która, aby taką pozostała, musi być używana w sposób wstrzemięźliwy, precyzyjny i umiejętny, niedający się absorbować politycznej pianie ani kulturowemu infantylizmowi. Jeśli bowiem będzie się marnotrawiło jej potencjał, a nie wykorzystywało go w jakościowo najlepszy sposób, to szybko się okaże, że tego rodzaju marnotrawstwo służy wrogom wolności słowa – i każdej innej wolności – niewiele gorzej niż represyjna cenzura.
Podsumowując, należy pamiętać, że wolność słowa – jak każda inna wolność – szybko traci swoją intelektualną, moralną i duchową siłę, jeśli nie towarzyszy jej stosowna odpowiedzialność. Pamiętając zaś o tym, i chcąc dbać o jakość swojej wolności, należy konsekwentnie dążyć do tego, aby ową odpowiedzialność w sobie wykształcić.