
Po naszej stronie oceanu dzieje się z grubsza to samo, na co wskazuje udzielenie strupieszałemu bankowi Credit Suisse „pożyczki” w wysokości 50 miliardów franków przez szwajcarski bank centralny, co – z pewnością każdy dostrzega tu już wyraźną regularność – również oznaczać będzie wtłoczenie w rynek finansowy ogromnej ilości nowych wirtualnych wpisów księgowych. Innymi słowy, banki centralne – główne zworniki panującego w świecie monetarnego komunizmu – najwyraźniej planują dosłowną powtórkę z rozrywki, z jaką mieliśmy do czynienia 14 lat temu, mimo tego, że wywołana podówczas inflacja monetarna zdołała już w międzyczasie wywołać dotkliwie odczuwalną inflację cenową na rynku podstawowych dóbr konsumenckich.
Okazuje się zatem, że zamiast pełzającej inflacji wynikającej z kaskady bankructw i idących w ich ślady szoków podażowych, polityczno-korporacyjne „władze i zwierzchności” wolą jednak sprokurować światu globalną hiperinflację: to znaczy przewlekłe podtruwanie konsumenta pragną zastąpić jego szybką „eutanazją”. Jest to skądinąd „uczciwe” postawienie sprawy – i jako takie wymaga ono po stronie zwykłych ludzi tym uczciwszego przygotowania do zderzenia z finansowym horyzontem zdarzeń, za którym wartościowe pozostaje tylko to, co od zawsze było bezcenne.