
Wielu chłopców wiele razy krzyczało już w tamtym kierunku „Wilk, wilk!”, ale teraz, kiedy w zasadzie wszystkim znudziło się już takie krzyczenie, rzeczonego wilka większość widzi już bez problemu. Nie ma w tym nic zaskakującego – od Rzymu po Austro-Węgry, śmiertelny cios imperiom zadawała hiperinflacja, będąca przeważnie ostatecznym zwieńczeniem i kardynalnym przejawem wielu skumulowanych, toczących je procesów gnilnych. Przykro się to stwierdza, zwłaszcza w odniesieniu do byłej republiki, która miała ambicję być „miastem na wzgórzu” dającym całemu światu przykład kapitalistycznego dobrobytu, ale pod pewnymi względami historia nie przestaje się rymować – sic transit gloria mundi.
Pozostaje mieć nadzieję, że będzie się jednak wśród tych, którzy w decydującej chwili wyciągną właściwą lekcję z coraz pokaźniejszego rezerwuaru podobnych historycznych epizodów, tym samym nie zasilając go wkładem własnym. Nawet niewielka nadzieja umiera ostatnia – grunt, żeby przeżyła tych, którzy będą ją mocno żywić.