
A kilka dni temu Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) złożył do sądu wniosek, by wykreślić z tego rejestru dane nastolatka, który mając czternaście lat wysłał swoim koleżankom – w ramach głupiego żartu – SMS z linkiem do pornografii. Sprawa trafiła przed sąd rodzinny, który jedynie zobowiązał go do poprawnego zachowania w stosunku do koleżanek. Ale z mocy prawa chłopak został wpisany do rejestru przestępców seksualnych, z którego w normalnym trybie może zostać usunięty dopiero po ukończeniu 28 lat. Wprawdzie do części z dostępem ograniczonym, ale i to ma swoje konsekwencje – po pierwsze w przypadku ewentualnego starania się przez niego w przyszłości o pracę związaną z wychowaniem, edukacją, wypoczynkiem, leczeniem małoletnich lub opieką nad nimi potencjalny pracodawca znajdzie jego dane w rejestrze w towarzystwie między innymi gwałcicieli, a po drugie musi zgłaszać na policji każdorazową zmianę faktycznego adresu pobytu, łącznie z wyjazdami za granicę.
To nie pierwszy przypadek – w 2019 roku Rzecznik wniósł o wykreślenie z rejestru danych innego chłopca, który mając 15 lat złożył przez Internet „propozycję seksualną” trzynastoletniej dziewczynie, za co sąd rodzinny nakazał mu przepracowanie 10 godzin prac społecznie użytecznych. Ale i tu z automatu dane nastolatka trafiły do rejestru. Po kilku miesiącach sąd uwzględnił wniosek RPO i nakazał ich usunięcie.
A teraz najciekawsze. Ponieważ wpis do rejestru następuje na mocy prawa (chyba że sąd z własnej inicjatywy uzna, że z powodu „niewspółmiernie surowych skutków dla skazanego” nie należy go dokonywać), nie ma informacji o nim w wyroku. Wpisani dowiadują się o tym dopiero po uprawomocnieniu się orzeczenia, a w postępowaniu w sprawach nieletnich nie przysługuje zwykła skarga kasacyjna. W praktyce jedyną drogą do usunięcia danych z rejestru w tej sytuacji jest wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich.
Czy jeśli zostanie nim obecny kandydat partii rządzącej, poseł Bartłomiej Wróblewski, będzie on takie wnioski – w sprawach podobnych jak wyżej – zgłaszał?