
Inicjatorem pomysłu był urzędujący prezydent Nayib Bukele – określany mianem centroprawicowca i populisty. Jako uzasadnienie wskazywał on przede wszystkim ułatwienie Salwadorczykom pracującym poza granicami kraju przesyłania pieniędzy do swojej ojczyzny, jak również zachęcenie cudzoziemców do imigracji poprzez obietnicę przyznania obywatelstwa każdemu, kto udowodni, że zainwestował w co najmniej trzy bitcoiny. Bukele snuje ponadto plany wykorzystania energii geotermalnej z położonych na terenie kraju wulkanów do zasilania koparek kryptowalut.
Z perspektywy libertariańskiej cała sytuacja budzi mieszane uczucia. Z jednej strony zdecydowanie pozytywnym jest fakt popularyzacji walut, których podaż nie jest zależna od rządów i ich akceptacja nawet przez władze państwowe, z drugiej jednak koncepcja prawnego środka płatniczego jest immanentnie antywolnościowa. Mimo że Bitcoin w istocie może ułatwić handel i przesyłanie pieniędzy, to jednak nikt nie powinien być przez państwo zmuszany do przyjmowania w nim płatności wbrew swojej woli.
Stowarzyszenie Libertariańskie