
Przede wszystkim przy dokonywaniu oceny gospodarki i poziomu życia konieczna jest perspektywa historyczna.
Jeszcze przed wybuchem wojen domowych, Somalia pod rządami dyktatora Mohammeda Siad Barre była krajem ubogim, uwikłanym w wojny z sąsiadami, a w latach 80. również pogrążonym w kryzysie gospodarczym, z którym upaństwowione przez socjalistyczny rząd przedsiębiorstwa nie mogły sobie poradzić. PKB kraju, zgodnie z danymi Banku Światowego, było ponad czterokrotnie niższe niż dzisiaj. Trudno więc bronić tezy, jakoby ubóstwo Somalijczyków pochodziło z braku rządu, gdy przed jego upadkiem kraj również nie był bynajmniej przykładem bogactwa i dobrobytu. Jeszcze trudniej byłoby wyjaśnić, w jaki sposób likwidacja, czy znaczne ograniczenie roli rządu w krajach rozwiniętych miałoby spowodować zniknięcie już wypracowanych dóbr materialnych i regres gospodarki do poziomu Somalii.
Po drugie, nie jest prawdą twierdzenie, jakoby w Somalii nie istniał rząd, lub też że wojny domowe toczyły się o to, by go zlikwidować i zaprowadzić ustrój oparty na anarchii.
Spośród różnych grup paramilitarnych, które na początku lat 90. obaliły rządy Siada Barre, żadna nie dążyła do likwidacji instytucji państwa, a jedynie do przejęcia tejże i zarządzania nią zgodnie ze swoimi ideami politycznymi. Rezultatem było powstanie na terenie Somalii kilku różnych, w większości nieuznawanych na arenie międzynarodowej systemów quasi-państwowych, często opartych na przynależności klanowej. Cechą wspólną wszystkich tych grup było jednak wyraźne dążenie do zbudowania na kontrolowanych i przejmowanych terenach pełnowymiarowego aparatu państwowego. Nie sposób więc również uznać, że sytuacja polityczna w Somalii jest rezultatem dążenia do redukcji lub wręcz likwidacji rządu – wprost przeciwnie. Jest ona owocem dążenia kilku różnych grup o przeciwstawnych interesach do zbudowania własnego rządu i narzucania go innym.
Na koniec warto również zweryfikować samo wyobrażenie o Somalii jako o kraju skazanym na wieczny kryzys i ubóstwo. Owszem, poziom życia jak na zachodnie standardy pozostaje tam dramatycznie niski. Niemniej pomimo okresowo powracających walk między partyzantkami, zamachów terrorystycznych oraz niekorzystnych zmian klimatu, jest to również przykład społeczeństwa i gospodarki, które dynamicznie się rozwijają. Stale rosną wskaźniki takie jak wspomniane już PKB czy przewidywana długość życia, spada śmiertelność noworodków i analfabetyzm. Rozwój gospodarczy i społeczny odbywa się pomimo – albo wręcz dzięki – nieobecności silnego, scentralizowanego aparatu państwowego oraz relatywnej słabości lokalnych quasi-rządów.
W tym miejscu warto polecić interesujący i apolityczny reportaż pt. Terra Somalia autorstwa Jarosława Kuźniara, wyemitowany przez portal Onet.pl. Prezentuje on zgoła inny obraz tego kraju niż dominujące w powszechnej świadomości sceny z Helikoptera w Ogniu i medialnych doniesień o kolejnych walkach czy zamachach.
Podsumowując, wbrew popularnej linii argumentacyjnej, Somalia nie jest ani krajem bez rządów, ani miejscem, w którym brak rządu stał się przyczyną nędzy i ubóstwa. Jest za to krajem, który po obaleniu rządu centralnego i jedynie ograniczonych sukcesach w budowie rządów lokalnych wszedł na drogę rozwoju znacznie szybszego niż kiedykolwiek wcześniej. Warto o tym pamiętać, gdy po raz kolejny nasz rozmówca wygłosi kultowe „Nie podoba się? To wyjedź do Somalii”.
Stowarzyszenie Libertariańskie
Komentarz
Pozdro says
10 maja 2020 at 20:40Godne uwagi.