
Rafał już zdążył obszernie opisać swoje wrażenia, więc przed przeczytaniem mojego komentarza zapraszam do lektury jego wpisu.
Podobnie jak Rafał również chciałem zadać pytanie. Miało być ono skierowane do Ireny Wóycickiej – minister w Kancelarii Prezydenta RP oraz do minister Elżbiety Seredyn z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Przedstawicielkom władzy chciałem wykazać, że ich zapowiedzi związane ze zmianami polityki prorodzinnej, które obecnie planują rząd wraz z Pałacem Prezydenckim, nie odniosą pożądanego skutku. Dlaczego ich plany nie wypalą? Przedstawicielki władzy ani słowem nie zająknęły się o zmianie obecnego modelu polityki prorodzinnej, który polega obecnie głównie na rozdawnictwie zasiłków i jednorazowej wypłaty w postaci tak zwanego becikowego. Model ten zupełnie się nie sprawdza. Świadczą o tym dane demograficzne według których ludności Polski systematycznie się zmniejsza Jak podaje Główny Urząd Statystyczny w 2013 roku odnotowano ujemną dzietność na poziomie -0,10%. GUS również przedstawił prognozę demograficzną dla kraju i według niej populacja Polski będzie cały czas malała. Warto przy tym znać liczby za którymi kryje się potworek zwany „polityką prorodzinną”. Fundacja Republikańska w swoim raporcie storpedowała jej realizację wskazując na następujący fakty:
-
Polska wydaje 2% swojego PKB na politykę prorodzinną co daje 27,1 mld złotych w skali roku. Republikanie w swoim raporcie wykazali, że te pieniądze (co będzie dla Was zapewne ogromny zaskoczeniem!) są wydawane skrajnie nieefektownie.
-
Przeciętna rodzina wpłaca więcej do budżetu w ramach polityki prorodzinnej niż z niego otrzymuje. W raporcie policzono transfer pieniędzy od i do rodziny. W tych wyliczeniach uwzględniono również łączny koszt usług publicznych takich jak żłobki, przedszkola czy dopłaty do in vitro. Wedle raportu, statystyczna polska rodzina wpłaca do budżetu 37,1 tys. złotych otrzymując od niego 33,4 tys. Mój sprzeciw z kolei wzbudziły słowa Pani Elżbiety Seredyn, mówiącej że państwo „inwestuje” w politykę prorodzinną. Pani minister przypominam, że państwo może co najwyżej konsumować, a określenie „inwestycje państwowe” należy traktować jako oksymoron.
-
Rodzice są traktowani jako płatnicy, a im więcej mają dzieci tym bardziej ich sytuacja materialna się pogarsza.
-
Pieniądze nie trafiają bezpośrednio do rodzin, a do instytucji, które utrudniają do nich dostęp.
To są główne wnioski z tego raportu. Republikanie proponują również szereg rozwiązań, które mają (przynajmniej w założeniach) zwiększyć skuteczność rządowej pomocy z zakresu wsparcia rodziny. Nie chcę się tutaj nad nimi szczegółowo rozwodzić, a to dlatego, że nie powinno być czegoś takiego jak polityka prorodzinna. Próby stymulowania dzietności przez państwo są niezwykle wątpliwe etycznie jak i moralnie. Jest to również kolejny przykład niesprawiedliwości państwa wobec obywateli. Nie dość, że mamy cały czas do czynienia z siłą odbieranymi pieniędzmi na cele, których państwo nie potrafi zrealizować, to na dodatek rodzina jest tutaj kolejną, wykreowaną przez państwo grupą interesu. Grupie interesu są dawane dodatkowe przywileje, których osoba z poza tej niej nie może uzyskać. Warto przy tym pamiętać, że dzieci i całe rodziny są traktowane jako element nieraz już wspomnianej polityki. Także zasiłkami i subwencjami na edukację najmłodszych rząd próbuje przekupić swój potencjalny elektorat. Już sama myśl o takich praktykach powoduje obrzydzenie. To obrzydzenie przeobraża się dodatkowo w złość, kiedy uświadomimy sobie że znów otrzymamy mniej niż wydamy. Przez politykę prorodzinną państwo może zaszczepiać kolektywne myślenie w najmłodszych wpuszczając ich w sidła swojej edukacji już w niedługi czas po narodzinach. Praktyki takie są godne najwyższego potępienia nawet jeśli (jak pokazuje przykład krajów Skandynawskich) polityka prorodzinna może powodować wzrost dzietności.
Zamiast iść w kierunku czegoś tak nieetycznego i niemoralnego jak polityka prorodzinna powinniśmy promować wolnorynkowe rozwiązania, które będą ułatwiać matkom przebycie ciąży i wychowanie dziecka. Z całą pewnością powinniśmy zacząć od zwiększenia dochodu netto obywateli. Natomiast to jak mogłaby wyglądać kwestia związana z zapewnieniem wyższej stopy życiowej pracującym matkom decydującym się na dziecko, zajmę się przy innej okazji.
A może Wy macie wizję tego, jak taka sytuacja mogłaby wyglądać w wolnorynkowym otoczeniu? Wypowiedzcie się!
Link do wpisu Rafała Trąbskiego: https://rafaltrabski.wordpress.com/moje-teksty/libertarianizm-2/polityka-prorodzinna-okiem-libertarian-czyli-bez-retuszu-5-07-2015/
Pełny zapis programu „Bez Retuszu” z dnia 5.07.2015 r.: http://vod.tvp.pl/audycje/publicystyka/bez-retuszu/wideo/05072015/20465389
Raport Fundacji Republikańskiej omawiający politykę prorodzinną: http://fundacjarepublikanska.org/download/Polityka-prorodzinna-w-Polsce.-Diagnoza-stanu-obecnego-i-propozycje-zmian.pdf
Robert Mielcarek
Korekta: Rafał Trąbski z Antistate
Źródło obrazka: stefczyk.info
Komentarz
Aleksander says
8 lipca 2015 at 14:40” rodzina jest tutaj kolejną, wykreowaną przez Państwo grupą interesu” Rodzina jest faktycznie istniejącą komórką społeczną ze swymi prawami i interesami, które Państwo może co najwyżej uznać